Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za mieszkanie we Wrocławiu obiecywał pieniądze i dom na wsi. Starsi i schorowani ludzie stracili 1,5 mln zł!

Redakcja
Tutaj zamieszkali wrocławianie, których przeniesiono do miejscowości Potok.
Tutaj zamieszkali wrocławianie, których przeniesiono do miejscowości Potok. Uwaga TVN/x-news Następne
Siedem lat ma spędzić w wiezieniu mężczyzna, który zabierał mieszkania ludziom starszym, chorym i niezaradnym życiowo. Przesiedlał ich z Wrocławia do wsi Potok w Lubuskiem, do ruder bez ogrzewania i ciepłej wody. O szczegółach tej sprawy przeczytacie poniżej.

Wyrok w tej głośniej sprawie zapadł w marcu we wrocławskim Sądzie Okręgowym. Na ławie oskarżonych zasiadło siedem osób. Główny organizator przestępczego procederu i sześcioro jego wspólników. Z ustaleń prokuratorskiego śledztwa wynika, że szajka zabrała swoim ofiarom majątek wart 1,5 mln zł.

Zaczynało się od tego, że we wrocławskich spółdzielniach mieszkaniowych oskarżony zdobywał informacje o lokatorach z finansowymi kłopotami – chorych, uzależnionych od alkoholu albo po prostu biednych i zadłużonych. Zgłaszał się do nich obiecując pomoc. I na początku na prawdę pomagał. Czasem nawet trwało to kilka lat. W końcu proponował ostateczne rozwiązanie finansowych problemów – zamianę mieszkania. On ich przeprowadzi do mniejszego, tańszego. A różnicę w cenie lokalu dopłaci.

I wtedy dochodziło do oszustwa

Tak przynajmniej twierdzi prokuratura a Sąd Okręgowy uznał, że dowody są wystarczające by przyjąć, ze tak właśnie było. Oto jedna z historii.
Pan Waldemar z ul. Świdnickiej we Wrocławiu miał mieszkanie warte przeszło 375 tysięcy złotych. Miał być przeniesiony do wsi Potok do mieszkania wartego 98 tysięcy. Z aktu notarialnego wynika, że dostał 152 tysiące złotych gotówką. Śledczy są pewni, że nie dostał. A mieszkanie w Potoku było warte 14 tysięcy złotych, a nie 98 tys. Tak wynikało z ustaleń śledztwa. Często wartość wrocławskich mieszkań ofiar Krzysztofa P. zaniżano. A tych w Potoku zawyżano.

Lokale w Potoku Krzysztof P. kupił od Agencji Mienia Wojskowego, a także od jednej z wrocławskich firm zajmujących się handlem nieruchomościami. W tej firmie przedstawił się jako prawnik-wolontariusz pomagający ludziom wyjść z finansowych kłopotów. W śledztwie przekonywał, że naprawdę chciał pomagać ludziom. Robił wszystko tak jak trzeba. A jeśli pokrzywdzeni twierdzą, że nie dostawali pieniędzy, to kłamią.

Oprócz więzienia Krzysztof P. będzie musiał zapłacić 100 tysięcy złotych grzywny. Jego wspólnicy zostali skazany na kary w zawieszeniu od 6 miesięcy do roku.

KORONAWIRUS WE WROCŁAWIU Bądź bieżąco. Dołącz do grupy na Facebooku - KLIK!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto