Danie główne tej rundy obejrzeliśmy przy Oporowskiej już w piątek. Śląsk nie przestraszył się Legii i rozpoczął spotkanie w takim samym ustawieniu, jak wcześniejsze pojedynki z Jagiellonią Białystok i Cracovią, czyli z dwoma napastnikami. W środku pola, czyli tam, gdzie miał się rozstrzygnąć mecz, grą mieli kierować Sebastian Mila i Przemysław Kaźmierczak. Obaj zawodnicy Śląska radzili sobie bardzo dobrze i nie ustępowali rywalom, ale nie można powiedzieć, że opanowali tę strefę boiska. Walka była wyrównana i raz jedna, raz druga drużyna atakowała. Z tych ataków jednak niewiele wynikało.
Legia w pierwszej połowie praktycznie tylko raz poważnie zagroziła bramce Mariana Kelemena. Silny Takesure Chinyama uwolnił się spod opieki środkowych obrońców Śląska i znalazł się sam na jedenastym metrze. Wydawało się, że gol jest pewny, ale napastnik Legii nieoczekiwanie nie trafił w piłkę.
Wrocławianie nie mieli takiej okazji, ale w sumie oddali więcej strzałów. Śląsk miał duże problemy z przebiciem się przez defensywę Legii i szukał gola strzałami z dystansu. Najgroźniejsze było uderzenie Kaźmierczaka tuż przed przerwą, ale Marijan Antonović nie dał się zaskoczyć.
Po przerwie pierwszy groźną sytuację stworzył Śląsk. Vuk Sotirović oszukał defensywę rywali, dograł do Waldemara Soboty, a ten zamiast próbować strzelać, jeszcze podawał do Cristiana Diaza. Pomysł był dobry, ale zagranie za lekkie i obrońcy zdołali wybić piłkę.
Druga połowa wyglądała niemal tak samo, jak pierwsze 45 minut - raz atakowali wrocławianie, raz goście.
W 72 min powinna w końcu jednak paść bramka. Po koronkowej akcji Sotirović zagrał do stojącego kilka metrów przed bramką Diaza. Argentyńczyk musiał trafić do siatki. Jak się jednak okazało, wcale nie musiał, bowiem piłka minęła bramkę. Chwilę później za Diaza wszedł na boisko Madej i Śląsk zaczął grać jednym napastnikiem.
Minęło kilka chwil i okazało się, że wrocławianie wcale nie stracili na sile ofensywnej. Po kolejnej ładnej akcji po strzale Sotirovicia Legię uratowała poprzeczka. I w końcu sprawdziło się powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 80 min Maciej Rybus zdecydował się na uderzenie z 18 met-rów. Zawodnik Legii przymierzył idealnie i Kelemen był bez szans. Później jeszcze próbował odmienić losy meczu Mila, ale znowu piłka minęła bramkę.
Śląsk Wrocław - Legia 0:1. Bramka: Rybus 80. Widzów: 8500.
Sędziował: D. Piasecki (Słupsk).
Śląsk: Kelemen - Celeban, Fojut, Spahić, Wołczek - Ćwielong (86 Gancarczyk), Kaźmierczak (90 Gikiewicz), Mila, Sobota - Sotirović, Díaz (73 Madej).
Legia: Antolović - Jędrzejczyk, Choto, WawrzyniakI, KomorowskiI - Radović (46 Rybus), VrdoljakI, Borysiuk, Iwański (90 Cabral), Manú - Chinyama (75 Mezenga).
Tabela ekstraklasy
INNE MECZE. Sobota: GKS - Ruch (14.45), Widzew - Wisła (16), Polonia B. - Korona (17), Arka - Górnik (19.15). Niedziela: Lech - Cracovia (17), Lechia - Jagiellonia (17.15).
1. Polonia W. 3 9 7-1
2. Legia 3 6 3-4
3. Jagiellonia 2 4 3-1
4. Śląsk 3 4 3-3
5. Ruch 2 4 2-0
6. Widzew 2 4 3-2
7. GKS 2 3 3-3
8. Górnik 2 3 2-3
9. Wisła 2 3 1-2
10. Lech 2 2 1-1
10. Lechia 2 2 1-1
12. Korona 2 1 2-3
12. Zagłębie 3 1 3-5
14. Arka 2 1 0-1
15. Polonia B. 2 1 1-3
16. Cracovia 2 0 3-5
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody
- Dwóch ukraińskich żołnierzy zadźganych nożem w Niemczech. Sprawcą... Rosjanin
- QUIZ Test MultiSelect 2024 - oto legendarny test do policji. Zmora rekrutacji!