Problemy zaczynają się wraz z popołudniowym szczytem komunikacyjnym. - Od godziny 14 zaczyna się tu niezły kocioł. W korku stoi się już zaraz za tablicą Wrocław. By dojechać do Obornik Śląskich trzeba w korku stać nawet dwie godziny - mówi Adrian Markowski, który tą drogą codziennie dojeżdża do pracy.
Na czterokilometrowym odcinku między Szewcami a Zajączkowem są dwa zwężenia. Kierowcy przyznają, że odcinek wymagał remontu, ale nie spodziewali się, że spowoduje aż takie utrudnienia.
Urzędnicy przekonują, że rozważali różne warianty, ale zamknięcie jednej strony jezdni i prace na niej okazały się najkorzystniejsze. - Prace można by wykonać w dwa miesiące, ale trzeba by całkowicie zamknąć ten odcinek. Ale nie ma tu alternatywnej drogi, którą można by wytyczyć objazdy dla ciężarówek - przekonuje Krzysztof Kiniorski z Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei, która zarządza drogą 324.
Dodaje on, że rozważano pomysł prac nocnych. Niestety, takie rozwiązanie byłoby znacznie droższe.
W godzinach porannego i popołudniowego szczytu ruchem kierują drogowcy. Jednak ich obecność nie zawsze wystarcza. Zdarza się, że kierowcy jadą mimo, że sterujący ruchem pokazuje czerwone światło. Do niebezpiecznych sytuacji dochodzi na skrzyżowaniu z droga na Uraz. Jadąc od Obornik sygnalizator stoi za skrzyżowaniem, ale linia zatrzymania jest przed krzyżówką. Jednak nie wszyscy o tym wiedzą i blokują ruch wahadłowy.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?